Ponizej prezentujemy treść artykułu, który ukazał się  w "Kulisach Powiatu" nr 20 z 27 maja 2014 roku.

W tartaku Wacława Witkowskiego w Rychłowicach pod Wieluniem powstaje kolejna replika dawnego statku rzecznego. Trzeci z serii wiślanych galarów będzie zwodowany jeszcze w tym miesiącu.

szkutaKulisyIntro- Dochodzę do szkutniczej specjalizacji – nie ukrywa zadowolenia Wacław Witkowski. – Kończymy właśnie budowę trzeciego już z serii galarów statku rzecznego, czegoś w rodzaju barki, wybudowanej na wzór starych jednostek, z drewna świerkowego. Będzie służył mieszkańcom gminy Brzeźnica koło Oświęcimia, gdzie przypada początek spławnej Wisły i gdzie przepływa Przemsza. Właśnie z tamtych terenów rekrutowało się bardzo wielu flisaków i retmanów, czyli specjalistów od spławu Wisłą, która uchodziła za najdzikszą rzekę Europy, co mogę także osobiście potwierdzić.

Jak dodaje szkutnik spod Wielunia, taki galar kupował kiedyś właściciel dóbr ziemskich, dodawał chłopów pańszczyźnianych i wynajmował retmana, czyli sternika odpowiedzialnego za udany spław. Retman miał na statku budę, gdzie przechowywał pod kluczem produkty żywnościowe, tzw. leguminę. Zapasów musiało wystarczyć na wielodniowy rejs do Gdańska, tymczasem były obawy, że chłopi zjedliby wszystko w ciągu jednego dnia. Kiedy towar rozładowano w porcie, galar jako tania jednostka był sprzedawany. Drewno szło na cele budowlane lub na opał. W późniejszych czasach statki te były ciągnięte przez holowniki w górę Wisły.
- Nasz galar będzie wyposażony w żagiel, co spotykało się rzadko, bo statek służył do samospławu, czyli wykorzystywał naturalny prąd rzeki – dodaje Witkowski. - Dziś nawet taka jednostka musi być wyposażona w silnik i inne urządzenia: wiosła, bosaki zapewniające bezpieczeństwo załogi. Nasz statek posiada też relingi czyli barierki zabezpieczające. Poza tym wszystko jest robione według starych zasad, nawet uszczelnienie jest tradycyjne. Galar ma być gotowy do 31 maja. Zawieziemy go samochodem ciężarowym na miejsce wodowania.
Warto dodać, że dwa galary wykonane w tartaku w Rychłowicach dla flisaków krakowskich płyną właśnie Wisłą do Gdańska. Z racji fali powodziowej zatrzymały się pod Warszawą i czekają, aż zagrożenie minie.
- Miałem okazję przekonać się jak pływają dwa tygodnie temu podczas zlotu flisaków w miejscowości Gassy koło Konstancina – mówi Wacław Witkowski. - Do bindugi, czyli flisackiej osady, dobiły dwa galary. Na wodzie zachowują się wspaniale, są bardzo stateczne a przy tym elastyczne. Wszelkie prądy i fale odbierają bardzo ładnie.
Przypomnijmy, że Wacław Witkowski od dziecka interesuje się żeglarstwem. W I LO im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie był komandorem Klubu Wodnego "Chrobry" oraz inicjatorem budowy jachtu "Beryl". Kilka lat temu wykonał pomniejszoną replikę XVI-wiecznej szkuty, opartą na dokładnych oględzinach łodzi wykopaliskowej z Czerska. Na uwagę zasługuje wykorzystanie systemu łączenia dna z burtami wzmacniającym elementem w kształcie litery "L", nigdzie dotychczas nie opisanym. Dziób statku uzyskał zwieńczenie w postaci romantycznej rzeźby uskrzydlonej nimfy, a szkuta została ochrzczona jako "Wanda".